Zimny maj — co dalej z plonami? Ekspert wyjaśnia, jakie mogą być skutki przymrozków dla sadów, winnic i ogrodów

Choć maj kojarzy się zazwyczaj z rozkwitem i początkiem intensywnej wegetacji, tegoroczny jego przebieg bardziej kojarzył się z jesienną aurą. Epizody przymrozków, które wystąpiły w wielu regionach Polski w pierwszej połowie miesiąca, budzą niepokój wśród sadowników, ogrodników i właścicieli winnic. W wielu miejscach temperatura przy gruncie spadła poniżej zera w kluczowych momentach kwitnienia.

Jak donosi portal jagodnik.pl, przymrozki spowodowały znaczne straty w uprawach, zwłaszcza truskawek. Mimo stosowania agrowłókniny, która zwykle chroni przed krótkotrwałymi spadkami temperatury do -4°C, wielu plantatorów, szczególnie na Mazowszu i w okolicach Czerwińska nad Wisłą, odnotowało niemal 100% przemrożenie kwiatów. Jeden z plantatorów z Mazowsza relacjonował: "Była agrowłóknina, było okrycie, ale to nie dało rady. Już wczoraj się okazało, że wszystkie kwiaty na mojej plantacji są przemarznięte. A tak dobrze się zapowiadało w tym roku." Towaru brakuje, a wszystko wskazuje na to, że truskawki mogą stać się w tym sezonie towarem deficytowym – czytamy na portalu.

Z punktu widzenia fizjologii roślin, krótkotrwałe spadki temperatury w okresie wiosennego rozwoju mogą mieć istotny wpływ na plonowanie – nie tylko w sezonie bieżącym, ale także w kolejnych latach. O możliwy zakres strat i skutki fenologiczne tego typu zjawisk pytamy kuratorki kolekcji roślin użytkowych, inż. Doroty Szubierajskiej.

Co już możemy powiedzieć o wpływie przymrozków na tegoroczne plony?

Już dziś widać lokalne skutki spadków temperatury – w niektórych sadach kwiaty uległy uszkodzeniu, a młode pędy mają oznaki przemrożenia. Nie jest to jednak równoznaczne z całkowitą utratą plonów.

Czy przymarznięcie kwiatów zawsze oznacza brak owoców?

Tegoroczne przedwiośnie z rekordowo wysokimi temperaturami na przełomie marca i kwietnia spowodowało mocne przyspieszenie wegetacji roślin. W efekcie na plantacjach sadowniczych pojawiły się nie tylko kwiaty, lecz także zawiązki owoców Dlatego obecne, niskie nocne temperatury powietrza stały się ogromnym zagrożeniem dla utrzymania owoców i zebrania jakichkolwiek plonów zwłaszcza wczesnych odmian.

Które uprawy są w tej chwili najbardziej zagrożone? Które rośliny znoszą takie ochłodzenia lepiej, a które gorzej?

Przymrozek na każdą uprawę działa trochę inaczej i powoduje różny rodzaj szkód. Zawsze jednak silne przymrozki działają na tkanki roślinne destrukcyjnie. Spadki temperatur przekraczające -5°C są dla części upraw mało szkodliwe i rośliny dobrze sobie radzą z takim stresem, lecz dla innych stanowią wartość destrukcyjną. Dochodzi bowiem do zamarzania soku komórkowego a następnie do rozsadzania ścian komórkowych. Im bardziej uwodniona roślina i mniej stężony sok komórkowy, tym bardziej podatna jest ona na uszkodzenia. Rodzime gatunki uprawne ewolucyjnie zabezpieczyły się przed takimi reakcjami, inne szczególnie pochodzące z cieplejszych stref klimatycznych takiego mechanizmu nie wytworzyły. Nie udało się także tej zdolności stworzyć np. na drodze hodowli. Oziminy, zboża generalnie dobrze znoszą przymrozki. Powodują one jedynie problemy z pobieraniem składników pokarmowych a jeżeli wystąpią symptomy przymarznięcia, to są to jedynie "przypalone" końcówki liści. Aby roślina została przemrożona, musiałyby wystąpić siarczyste mrozy i trwać dość długo. Dla sadowników przymrozki stanowią jedno z największych zagrożeń dla plonów. Szczególnie wrażliwą fazą rozwojową drzew jest okres kończącego się kwitnienia i pojawiania się pierwszych, młodych zawiązków owocowych. W tym czasie tkanki są delikatne i podatne na uszkodzenia spowodowane niską temperaturą. Najbardziej wrażliwe na niskie temperatury są słupki i pręciki kwiatów, najważniejsze części kwiatów od których zależą plony.

Czy zimny maj opóźnia zbiory? czy zbiory będą mniejsze, ale np. bardziej skoncentrowane w czasie?

Nie można jeszcze jednoznacznie przewidzieć, czy warunki, które przyniósł kwiecień przełożą się na sytuację rynkową. Po fali przymrozków trzeba obserwować kwiaty i zawiązki i wtedy dopiero ocenić zasięg i skalę strat. Wszystko zależy od lokalizacji, czynników uprawowych czy odmianowych lub stopnia zaawansowania wegetacji na poszczególnych plantacjach. Na dokładniejszą ocenę potrzeba jeszcze kilku tygodni, a do zbiorów zostało sporo czasu. Niewątpliwie jednak wysokie temperatury na przełomie marca i kwietnia, i piękna pogoda, mają teraz swoje następstwa. Wegetacja roślin przyspieszyła o jakieś 3 tygodnie, stąd rozmiar szkód może być z tego powodu poważny. W przypadku rzepaku uprawa weszła w bardzo wrażliwy okres, bo w większości kraju rośliny rozpoczęły proces kwitnienia, a na południu osiągnęły nawet pełnie kwitnienia. Niestety tam z kolei notowano minionej nocy największe spadki temperatur. Na plantacjach sadowniczych obserwowaliśmy już nie tylko kwiaty, lecz także zawiązki owoców. Dlatego obecnie, niskie, nocne temperatury powietrza stały się ogromnym zagrożeniem dla utrzymania owoców i zebrania jakichkolwiek plonów.

Jak może się zmienić jakość plonów?

Sadownicy co roku drżą przed wiosennymi przymrozkami, które w gatunkach, zakwitających najwcześniej czyli morele, brzoskwinie, czereśnie i wiśnie wyrządzają najwięcej szkód. W tym roku możemy spodziewać się, że wiosenne przymrozki o ile nie zniszczyły tegorocznych plonów całkowicie to z całą pewnością wpłyną na jakość plonu. Uszkodzone pąki kwiatowe i zawiązki owoców spowodują zmniejszenie plonu i obniżenie jego jakości. Owoce będą mniejsze, mogą być zdeformowane i źle wykształcone, te cechy automatycznie przekwalifikowują je na produkty przemysłowe. To duża strata dla producenta. Rośliny osłabione przez przymrozki będą także bardziej podatne na infekcje chorobowe co dodatkowo pogorszy jakość plonów. Sadownicy muszą się liczyć również z tym, że przymrozki z pewnością spowodują zahamowanie wzrostu i rozwoju roślin co odbije się negatywnie w przyszłym sezonie.

Czy można jeszcze podjąć działania ograniczające straty?

Niewątpliwie tegoroczny przełom kwietnia i maja był dla wielu plantatorów spektakularnym wyścigiem z naturą. Sadownicy robili co się da by ratować swoje plantacje i sady przed falą przymrozków. Niestety straty spowodowane tegoroczną falą będą duże. Działania podejmowane po przymrozkach w celu ratowania przysłowiowego ”co się da”, aby były skuteczne muszą być wykonane natychmiast po ustąpienie przymrozków. Do regeneracji tkanek i uszkodzonych organów stosowane są opryski nawozami dolistnymi zawierającymi potas oraz biostymulatory zawierające m.in. wyciągi z alg morskich. Substancje te przyspieszają odpowiedź roślin na stres oraz powodują szybszą regenerację młodych liści, pędów czy zawiązków owoców.

Działania podejmowane po przymrozkach w celu ratowania przysłowiowego „co się da” mogą jedynie złagodzić skutki strat, ale nie są w stanie ich całkowicie zniwelować. Eksperci zalecają teraz przede wszystkim dokładne monitorowanie stanu roślin, usuwanie silnie uszkodzonych części i wsparcie plantacji poprzez odpowiednie nawożenie oraz zabiegi wzmacniające odporność roślin na stres.

Zimny maj 2025 roku już teraz zapisuje się w pamięci producentów jako jeden z trudniejszych momentów ostatnich lat. Choć wciąż trudno ocenić pełną skalę strat, jedno jest pewne — tegoroczny sezon będzie wyjątkowym sprawdzianem dla całej branży ogrodniczej i sadowniczej. W obliczu rosnącej niestabilności klimatu coraz więcej mówi się o konieczności dostosowania upraw do ekstremalnych warunków pogodowych — zarówno poprzez wybór bardziej odpornych odmian, jak i rozwój technologii ochronnych. Czy ten rok stanie się impulsem do większych zmian w podejściu do upraw? Odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące — i przyszłoroczne zbiory.

Udostępnij artykuł