Charakterystyki mas powietrza można było wczoraj śledzić nie tylko na zdjęciach satelitarnych i obrazach radarowych, lecz również diagramach aerologicznych –podobnie jak wczoraj (12 UTC) w Łebie: weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding... CAPE (Convective Available Potential Energy, J/kg )= 0,82, PWAT PWAT (precipitable water. mm) = 12,56 Warszawie: weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding... CAPE = 34,39, PWAT 31,49 I np. w Sofii, gdzie wystąpiły intensywne zjawiska burzowe; weather.uwyo.edu/cgi-bin/sounding... CAPE = 840,4 PWAT = 23,68. Warto porównać te dane z dzisiejszymi obserwacjami z godziny 00 UTC.
Podobnie jak wczoraj przemieszczająca się powoli na północny wschód i spychana klinem wyżu na południowy wschód szeroka strefa frontowa nadal będzie dzielić obszar kraju na dwie strefy, znacznie różniące się charakterystykami pogody. Za ustępującym frontem chłodnym rozbudowuje się od południowego zachodu klin wyżu – odnoga słabego wyżu azorskiego, który rozbudowując się na północny wschód stworzy kolejną blokadę dla strefowej cyrkulacji zachodniej – swobodnego przemieszczania się atlantyckich układów niżowych nad europejski kontynent. W tej strefie będzie pogodnie, na ogół bez opadów. Centrum i południowo wschodnie obszary kraju będą objęte wpływem aktywnej strefy frontowej, z opadami przelotnymi deszczu i burzami, lokalnie z gradem. Dodatkowym impulsem wzmagającym konwekcję w obszarach górskich będzie „dynamika orograficzna”, która może zwiększy wysokość opadów burzowych.
DESZCZ PRZELOTNY W WARSZAWIE A ZMIANY KLIMATU
Przetoczyła się wczoraj przez media „fala” komentatorów, naukowców i polityków, przez których trochę większa ulewa w Warszawie, w wyniku której „zatopionych” zostało 10 aut na jednej z tras przejazdowych przez miasto, uznana została jako ewidentny skutek ocieplania się klimatu. Terminy „global warming i global change” stał się kluczem do wyjaśniania wszelkich zjawisk meteorologicznych i hydrologicznych, które tylko co nieco wykraczają poza ramy poznawcze i doświadczenie ich komentatorów. Każdy większy opad, burza czy nawet trąba powietrzna, dłuższa i śnieżna zima, taka jakiej doświadczyliśmy tego roku pobudzają do przypisywania tym zjawiskom charakteru katastrofy klimatycznej spowodowanej zmianami klimatu. Pojawiły się nowe teorie, jakoby miasto „zatrzymywało burze” i „im większe miasto, tym większa burza”. Jak większym od Warszawy miastem muszą być zatem Siedlce, gdzie w niedzielę spadło więcej deszczu niż w Warszawie. Jako też nie ma przekonywujących dowodów, że będą tylko 2 pory roku – zima i lato, gdyż niektórzy klimatologiczni katastrofiści skasowali wiosnę i jesień, o przejściowych porach roku nie wspominając. Mając na co dzień do czynienia z prognozowaniem pogody, zarówno metodami synoptycznymi, modelowaniem i numerycznymi prognozami pogody na kilka dni oraz świadomość ich ograniczeń możemy z dużą dozą wątpliwości spoglądać na wyniki modeli prognozujących klimat i jego zmiany – zatem i pogodę za kilkadziesiąt lat. Czy ktoś jeszcze pamięta prognozy nadciągającej epoki lodowcowej z lat 60. ubiegłego stulecia?
P.S. Powyższy komentarz „deszczowy” jest osobistym poglądem autora i nie odzwierciedla oficjalnego stanowiska ICM UW.
Ryszard Klejnowski
11 czerwca, wtorek, 162 dzień 2103 roku; 08:15